niedziela, 29 października 2017

PIS zaczyna odbierać prawa wyborcze!


PIS przyzwyczaił nas do tego, że stylu prlowskiej propagandy tworzy akty prawne, którym nadaje nazwy, które zupełnie nie korespondują z ich treścią. Tak też jest w przypadku tzw. ustawy o jawności życia publicznego, która w gruncie rzeczy ogranicza przedmiotową jawność. Na temat tego projektu zostało popełnionych już kilka analiz, które głównie skupiały się na problematyce sygnalistów oraz zmianach w zakresie dostępu do informacji publicznej. W ramach przypomnienia, w tym drugim przypadku, PIS chce wprowadzić np. instytucję odmowy dostępu do informacji publicznej w razie, gdy „wnioski o udostępnienie informacji mają charakter uporczywy”, czy też obowiązek uiszczania opłat przed udostępnieniem informacji, gdy ich udostępnienie wiąże się z większym nakładem pracy urzędnika (na gruncie aktualnie obowiązujących przepisów w takich sytuacjach organ najpierw udostępnia informacje, a dopiero później wnioskodawca uiszcza opłatę. Jeśli pisowski projekt wejdzie w życie, to będzie odwrotnie). Okazuje się jednak, że instytucja sygnalistów oraz zmiany w zakresie dostępu do informacji publicznej, to nie jedyne zmiany, które mogą budzić kontrowersje.

W projekcie ustawy o jawności życia publicznego w przepisach zmieniających, cichusieńko, niepozornie, PIS chce wprowadzić zmiany w zakresie Prawa Wyborczego. Już sam fakt, że PIS zaczyna majstrować przy prawie wyborczym może budzić uzasadniony lęk. Zgodnie z aktualnie obowiązującym kodeksem wyborczym, a konkretnie z art. 11 tego aktu prawnego, bierne (możliwość bycia wybieranym, czyli startowania w wyborach) prawo wyborcze jest wyłączone w dwu przypadkach:
a)  a) wobec osób skazanych prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego lub umyślne przestępstwo skarbowe,
b)  b) w stosunku do osób, wobec których wydano prawomocne orzeczenie sądy stwierdzające utratę prawa wybieralności z powodu złożenia nieprawdziwego oświadczenia lustracyjnego.
Pierwszy przypadek jest de facto powtórzeniem art. 99 Konstytucji, który stanowi, że nie mają prawa wybieralności do Sejmu i Senatu osoby "skazane prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego.". Oczywiście na tej płaszczyźnie rodzi się pytanie o konstytucyjność przypadku wskazanego w pkt b). Konstytucja wyłącza bierne prawo wyborcze tylko w razie skazania prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne (…). Ustrojodawca nie przewidział innych przypadków. Dlatego też, przyjmując pogląd o konstytucyjnej randze unormowań dotyczących (generalnych i indywidualnych) ograniczeń oraz włączeń prawa wybieralności, należałoby dojść do konkluzji o niekonstytucyjności tego przepisu. Fakt, że przedmiotowa regulacja nadal obowiązuje może wynikać z dwu przyczyn. Po pierwsze, nie było chyba sytuacji, aby ktoś, kto chciał kandydować w wyborach powszechnych został pozbawiony biernego prawa wyborczego właśnie na podstawie tego przepisu. Gdyby tak było, to na pewno przepis ten zostałby przez „pokrzywdzonego” zaskarżony do Trybunału Konstytucyjnego w ramach skargi konstytucyjnej i w konsekwencji uznany za niezgodny z Konstytucją. Po drugie, zaskarżenie tego przepisu przez inne, uprawnione do tego podmioty (np. RPO, Prezydent, grupa posłów, senatorów) wydaje się, że było/byłoby niepopularne politycznie. Należy mieć na uwadze, iż w świadomości społecznej panuje przekonanie, że osoby, które złożyły nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne powinny ponieść tego surowe konsekwencje, nawet jeśli konsekwencje te nie są do końca zgodne z ustawą zasadniczą. Na marginesie warto dodać, że generalnie mało kto zdaje sobie w ogóle sprawę z istnienia tych przepisów. Kończąc ten etap rozważań należy jedynie wskazać, że przypadek wskazany w pkt b) jest prawdopodobnie niezgodny z Konstytucją, jako że w sytuacji kiedy Konstytucja reguluje jakąś materię wyczerpująco (w tym wypadku Konstytucja wyraźnie przewiduje tylko jedną sytuację, kiedy obywatel może być pozbawiony prawa wyborczego), to ustawodawca nie może modyfikować tej materii, jeśli Konstytucja na to wyraźnie nie zezwala. Warto tutaj przywołać stanowisko prof. Safjana, który w komentarzu do Konstytucji wskazuje, „że  niedopuszczalne co do zasady uznać należy kreowanie wyłącznie w przepisach ustawowych nowych cenzusów wyborczych bądź modyfikowanie cenzusów przewidzianych już przez ustrojodawcę.”.

Wróćmy teraz do projektu ustawy o jawności życia publicznego, w którym PIS chce wprowadzić zmiany w zakresie prawa wyborczego. Art. 121! (ciężko tam dotrzeć, wymaga to czasu. Można powiedzieć, że PIS sprytnie ten przepis ukrył J )  projektu przewiduje, że w art. 11 § 2 po pkt 2 (Kodeksu wyborczego) dodaje się pkt 3 w brzmieniu:
„3) naruszenia w okresie 4 lat poprzedzających datę wyborów ustawowych zakazów łączenia funkcji pochodzących wyborów, o których mowa w § 1 z wykonywaniem funkcji lub prowadzeniem działalności gospodarczej, określonych w odrębnych przepisach.” (PISOWNIA ORYGINALNA).

Z pisowskiego na polski. Wydaje się, że projektodawca chce, aby osoby, które w okresie 4 lat przed wyborami powszechnymi, w których ubiegają się o mandat, łączyły funkcję pochodzącą z wyborów powszechnych z wykonywaniem funkcji lub prowadzeniem działalności gospodarczej, TRACIŁY BIERNE PRAWO WYBORCZE. W praktyce – np. wójt, który przed objęciem funkcji prowadził działalność gospodarczą ( miał piekarnie ) i w momencie objęcia funkcji nadal ją prowadził (a dopiero później zrezygnował) straci bierne prawo wyborcze. Oczywiście na gruncie aktualnie obowiązującej ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne, łączenie funkcji wójta z np. prowadzeniem działalności gospodarczej na własny rachunek lub z innymi osobami jest zakazane, a sankcją jest wygaśnięcie mandatu wójta. Nie ulega przecież wątpliwości, że łączenie funkcji z prowadzeniem działalności gospodarczej jest niepożądane i trudno tutaj bronić poglądu przeciwnego. Zakaz łączenia funkcji jest uzasadniony z przyczyn chociażby polityki antykorupcyjnej. Sankcja ta jest powszechnie akceptowana i uzasadniona. Jednakże pisowski projektu ustawy o życiu publicznym przewiduje sankcję znacznie gorszą niż wygaśnięcie mandatu. Utrata biernego prawa wyborczego, to przecież ODEBRANIE PRAWA O RANDZE KONSTYTUCYJNEJ. 

Puśćmy jednak wodzę fantazji… Co się stanie, jeśli ustawa wejdzie w życie w takim kształcie? Jakie kontrowersje i wątpliwości się pojawią?

1)     Kto będzie uprawniony do stosowania art. 11 ust. 2 pkt 3 ? W przypadku aktualnie obowiązujących przepisów o utracie biernego prawa wyborczego decyduje sąd. Utrata tego prawa jest zawsze następstwem prawomocnego wyroku. Kto będzie więc władny do stwierdzenia na podstawie art. 11 ust. 2 pkt 3, że dana osoba nie ma biernego prawa wyborczego? Niestety projektodawca nie wskazuje w tym zakresie sądu. Istnieje obawa, że uprawnione będzie tutaj Centralne Biuro Antykorupcyjne, absolutnie podległe Mariuszowi Kamińskiemu.
2)     Jaką formę będzie miało wyłączenie biernego prawa wyborczego ? Nie będzie to na pewno wyrok sądu. Jeśli uprawnionym organem do stwierdzenia, że dana osoba naruszyła zakaz łączenia funkcji i w konsekwencji utraciła prawo wyborcze będzie CBA, to będzie to następowało w formie arbitralnej decyzji administracyjnej anonimowego urzędnika.
3)     Projekt przewiduje, że przepis dotyczy osób, które w „okresie 4 lat poprzedzających datę wyborów ustawowych zakazów łączenia funkcji (…)”. Biorąc pod uwagę sposób myślenia pisowskich działaczy, to wysoce prawdopodobnym jest, że projektodawca chce, aby przepis ten był stosowany retroaktywnie, co oczywiście byłoby sprzeczne z Konstytucją (kto stwierdzi teraz niekonstytucyjność takiego przepisu? ). Retroaktywnie, czyli wstecz. Chodzi więc o to, żeby pozbawić biernego prawa wyborczego osoby, które zakaz łączenia funkcji naruszyły przed wejściem w życie przedmiotowej ustawy.

To tylko niektóre kontrowersje, które wiążą się z tym kolejnym pisowskim bublem. Pamiętajmy. Wybory samorządowe za pasem.... Art. 121 ustawy o jawności życia publicznego, dodający do Kodeksu wyborczego pkt 3 w art. 11 ust. 2, to tylko pierwszy krok do odebrania tym wyborom przymiotu „demokratyczności”.