niedziela, 12 lutego 2017

Jak to jest z tym taranowaniem ?


Po wypadku Pani Premier Beaty Szydło pojawiły się głosy, że funkcjonariusz BOR w zaistniałych okolicznościach miał prawo i obowiązek staranowania pojazdu, którym poruszał się domniemany sprawca wypadku (kierowca seicento). Powstaje pytanie, czy faktycznie istnieje jakaś regulacja prawna, która zezwalałaby na taranowanie przez pojazdy uprzywilejowane inne pojazdy ?
W ustawie o Biurze Ochrony Rządu na próżno szukać przepisów, które wyraźnie by na to zezwalały. Funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, zgodnie z ustawą o BOR, mają jedynie prawo korzystania ze środków przymusu bezpośredniego, w pewnych, ustawowo określonych, sytuacjach. Tak też jednym ze środków przymusu stosowanym przez BOR, może być – pojazd służbowy. Należy jednak zaznaczyć, że użycie i wykorzystanie środków przymusu bezpośredniego (w tym pojazdu służbowego) odbywa się na zasadach określonych w ustawie o środkach przymusu bezpośredniego. Wobec powyższego, biorąc pod uwagę przepisy o BOR i przepisy o środkach przymusu bezpośredniego można stwierdzić, że funkcjonariusz BOR uprawniony jest do wykorzystania pojazdu służbowego jako środek przymusu, jeśli istnieje konieczność:

a)   odparcia bezpośredniego, bezprawnego zamachu na życie, zdrowie lub wolność uprawnionego lub innej osoby;
b)   przeciwdziałania czynnościom zmierzającym bezpośrednio do zamachu na życie, zdrowie lub wolność uprawnionego lub innej osoby
c)   zapewnienia bezpieczeństwa konwoju lub doprowadzenia;
d)  ujęcia osoby, udaremnienia jej ucieczki lub pościgu za tą osobą;
e)  zatrzymania osoby, udaremnienia jej ucieczki lub pościgu za tą osobą;

Dodatkowo, pojazd służbowy może być wykorzystany jako środek przymusu, jedynie jeśli porusza się jako pojazd uprzywilejowany lub pojazd służbowy jadący w kolumnie pojazdów uprzywilejowanych. Co więcej, pojazd służbowy wykorzystuje się jedynie w celu zatrzymania lub zablokowania innego pojazdu albo pokonania przeszkody.
Już na wstępie pojawiają się pewne wątpliwości, bowiem nie wiadomo, czy kolumna samochodów BOR była kolumną pojazdów uprzywilejowanych. Jeśli prawdę mówią świadkowie zdarzenia, to o jakimkolwiek uprzywilejowaniu nie ma mowy. Według ich relacji samochody miały nie mieć włączonej sygnalizacji dźwiękowej, co wyklucza oczywiście uprzywilejowanie pojazdów. 
Przyjmijmy jednak, że procedury w tym zakresie zostały zachowane i Pani Premier jechała w kolumnie pojazdów uprzywilejowanych. Pojawia się więc pytanie, czy zajeżdżanie drogi pojazdowi z Panią Premier na pokładzie, to okoliczność, która aktualizuje konieczność zastosowania pojazdu służbowego jako środka przymusu bezpośredniego. Będzie tak, jeśli uznamy, że zachowanie kierowcy Fiata było bezprawnym, bezpośrednim zamachem na życie lub wolność Pani Premier (pkt a) I na marginesie zaznaczę, że odrzucam sytuacje b,c,d,e, ponieważ zupełnie nie pasują do naszego stanu faktycznego). Wówczas faktycznie aktualizowałaby się konieczność odparcia takiego zamachu. Osobiście uważam jednak, że trudno w tym przypadku mówić o tego typu zamachu, ponieważ byłoby absurdem uznanie, że zajechanie drogi to bezpośredni i bezprawny zamach na życie lub zdrowie (chociaż wiem – prawnie nie jest to żaden argument J). Jest to jednak kwestia dyskusyjna i warto by było, aby w tym temacie wypowiedziała się osoba bieglejsza ode mnie w tematyce bezpośredniości i bezprawności zamachu na dobro prawne.
Kolejnym problem, który pojawia się na gruncie stosowania pojazdu służbowego jako środka przymusu wiąże się z pytaniem, czy „taranowanie” może być uznane za wykorzystywanie pojazdu służbowego w celu „zatrzymania” lub „zablokowania” innego pojazdu, albo w celu „pokonania przeszkody” (a tylko w tym celu można stosować pojazd służbowy jako środek przymusu). Osobiście wątpię w to. Taranowanie, to uderzenie pojazdem w inny pojazd, w celu uszkodzenia lub zniszczenia, ewentualnie usunięcia go z drogi. Trudno więc uznać, że funkcjonariusz taranujący zajeżdżający mu drogę pojazd, robi to w celu jego „zatrzymania” albo „zablokowania” lub w celu „usunięcia przeszkody”. Zatrzymanie polega na uniemożliwieniu poruszania się pojazdem, natomiast zablokowanie na np. odcięciu określonej drogi przejazdu.  Nie sposób mówic również o "pokonaniu przeszkody". Jadący pojazd nie może być uznany za takową. Wynika to chociażby z tego, że ustawa o ruchu drogowym, rozróżnia pojazd, uczestnika ruchu i przeszkodę. Podobnie czyni to ustawa o środkach przymusu, gdzie ustawodawca mówi właśnie o "zatrzymaniu/zablokowaniu innego pojazdu albo pokonaniu przeszkody" (dokonuje więc rozróżnienia). Tak więc nie ma wątpliwości, że jadący samochód to nie przeszkoda, którą można usunąć.  
            Warto również zwrócić uwagę na fakt, że stosowanie środków przymusu bezpośredniego jest limitowane przez wprowadzenie ogólnych zasad użycia ŚPB, takich jak zasada celowości, zasada minimalizacji skutków, zasada szczególnej ostrożności, czy też zasada poszanowania praw człowieka.
                       
Generalnie jest to temat bardzo skomplikowany. Możliwość stosowania przez BOR jakichkolwiek środków przymusu jest uzależniona od wielu okoliczności, a sposób ich stosowania jest dokładnie określony przez przepisy. Niezrozumiałym jest dla mnie mówienie, że kierowca Premier Szydło miał obowiązek „staranowania” Fiata. Oczywistym jest, że BOR ma chronić bezpieczeństwa najważniejszych osób w państwie, ale nie może tego robić kosztem bezpieczeństwa obywateli. Uznanie, że w kazusie Pani Premier borowiec miał obowiązek taranowania oznaczałby, że za każdym razem, gdy pojazdowi z kolumny zajedzie drogę inny samochód, to funkcjonariusz ma obowiązek staranowania go. Jest to pogląd absurdalny i sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem.    






  



piątek, 3 lutego 2017

Sędziowie z wyborów powszechnych ?

Jaki straszy


Nigdy nie sądziłem, że przepisy Konstytucji RP wykładane w złej wierze, mogą być furtką do wprowadzania ustroju przynajmniej autorytarnego. Wszystko zmieniło się, kiedy PIS zaczął zmieniać ustawę o Trybunale Konstytucyjnym i kiedy podjął próby zawłaszczenia Krajowej Rady Sądownictwa. 

Wczoraj Minister Jaki stwierdził, że jest wielkim zwolennikiem wybierania sędziów w wyborach powszechnych. Dotychczas traktowałem tego typu wypowiedzi z przymróżeniem oka, bo przecież obowiązuje Konstytucja, z której przepisów wynika, że tego typu zmiany byłyby niedopuszczalne. Pomyślałem jednak, że może warto by było przeczytać przepisy Konstytucji w złej wierze, czyli w taki sposób, gdzie zapomina się o wykładni systemowej, funckjonalnej i o duchu prawa konstytucyjnego. Taka wykładnia w złej wierze, mogłaby pomóc przewidzieć, jakie zmiany szykuje nam PIS. Jeśli Patryk Jaki mówi o "wybieraniu sędziów w wyborach powszechnych", to coś może być przecież na rzeczy. Zadałem sobie pytanie - a może istnieje możliwość wprowadzenia tego typu zmian bez zmieniania Konstytucji? I co się okazało ? Jeśli będziemy wykładać przepisy Konstyucji w złej wierze, czyli tak jak robi PIS, to wydaje mi się, że istnieje możliwość wybierania sędziów w wyborach powszechnych.

Art. 179 Konstytucji stanowi, że "Sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa". Tyle. Konstytucja nie precyzuje, w jaki sposób KRS wyłania kandydatów na sędziów i przedstawia ich Prezydentowi. Ta materia uregulowana jest w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa. Można więc sobie wyobrazić, że zły ustawodawca wprowadzi do ustawy o KRS przepisy, zgodnie z którymi kandydaci na sędziów przedstawiani przez Krajową Radę Sądownictwa Prezydentowi RP, najpierw będą wybierani w wyborach powszechnych przez obywateli. Mechanizm polegałby na tym, że najpierw w wyoborach powszechnych obywatele wskazywaliby swoich kandydatów, KRS przedstawiałby tych kandydatów Prezydentowi, a Prezydent by ich powoływał. Proste (nie wnikam w problematykę organizacji tego typu wyborów). PIS uzasadniłby takie zmiany potrzebą "demokratyzacji trzeciej władzy", "realizacją art. 4 Konstytucji - naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli", argumentowałby, że "sędziowie mają być sługami obywateli" itd. Przecież w mediach już padają tego typu populistyczne argumenty, więc wiemy z czym może przyjść nam się mierzyć w przyszłości.

Oczywiście, wykładając Konstytucję w dobrej wierze, dojdziemy do wniosku, że sędziowie nie mogą być wybierani w wyborach powszechnych. Nie będę pisał dlaczego, ponieważ nie jest to tematem dzisiejszego wpisu. Dzisiaj chcę jedynie zasygnalizować, że zły ustawodawca może tak wykładać Konstytucję, że istnieje możliwość jej zmiany za pomocą ustawodawstwa zwykłego. Przykładem tego typu zbójeckiej działalności było zniszczenie Trybunału Konstytucyjnego. 

Trzeba uważać i kontrolować władzę, bo przyszło nam żyć w czasach niespotykanej aberracji. Najgorsze jest to, że ostatni bezpiecznik państwa prawa - Trybunał Konstytucyjny, utracił zdolność orzekania i ustawą można w tym momencie zmienić wszystko.