poniedziałek, 19 grudnia 2016

Jak PIS rujnuje państwo

PIS nieustannie mówi o sile państwa, przy każdej okazji podkreślając swoją rolę w umacnianiu jego instytucji i struktur. Jest to jeden z kluczowych elementów ich programu politycznego. Wszyscy pisowscy politycy są niezwykle dumni z wszelkich służb, organizacji militarnych i paramilitarnych, a przywódcy PIS-u lubują się w uroczystościach wojskowych i uwielbiają przemawiać na tle zamaskowanych komandosów. Poza tymi deklaracjami, ich realne działania niestety nie służą budowie powagi państwa.
Siły państwa nie mierzy się ilością deklaracji i pustych przemówień, tylko efektami rzeczywistych działań. Specjaliści zapewne będą podawać różne przykłady i kryteria oceny siły państwa (ilościowe lub jakościowe), Ja jednak pozwolę sobie podać niekonwencjonalne kryterium. Kryterium tym jest ilość defektorów, którzy zgłosili się do polskich władz w celu objęcia ich opieką. Dla mniej wtajemniczonych - defektor, to ważny urzędnik obcego państwa, który pragnie zdradzić na rzecz innego państwa, w zamian zaś oczekuje objęcia Go i jego rodziny opieką. Oczywiście nie wiemy ilu defektorów zgłosiło się do obecnych służb, bo są to informacje z pewnością bardzo tajne. Patrząc jednak realnie, państwa, do których zgłaszają się tego typu osoby, to państwa silne, wiarygodne i wypełniające swoje zobowiązania, nie tylko w stosunku do swoich funkcjonariuszy, ale także obcych agentów i posiadające realna siłę pozwalająca zapewnić im ochronę. Z informacji medialnych i literatury faktu wiadomo, że takie państwa to: USA, Wielka Brytania, Rosja i prawdopodobnie Chiny. Nie można mieć pretensji, że Polska nie jest obecna w tym rankingu, bo nasz potencjał gospodarczy, polityczny i militarny jest właściwy dla średniej wielkości kraju. Natomiast dzięki ostatnim działaniom partii rządzącej, Polska ma szansę zasłynąć jako państwo, które zdradza własnych funkcjonariuszy.
PIS nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo zrujnował zaufanie funkcjonariuszy państwa do jego instytucji.
10 akademii, 100 defilad, stukot obcasów i brzdęk szabel, w niczym nie zastąpią delikatnej nici porozumienia, jaka łączy funkcjonariusza z państwem, niezależnie od tego, kto w danych momencie sprawuje władzę. Tą nicią jest zaufanie. Bardzo trudno będzie dzisiaj przekonać jakiegokolwiek funkcjonariusza, że w przyszłości, jakaś inna opcja polityczna nie uzna, że w imię sprawiedliwości społecznej nie będzie miał takiej opieki (emerytura, renta, opieka prawna itp.) ze strony państwa, na jaką się umawiał. Ta bezrefleksyjna i irracjonalna decyzja odbierająca uprawnienia emerytalne funkcjonariuszom pracującym dla wolnej Polski po 26 latach od jej powstania z uwagi na fakt, że pracowali chociaż jeden dzień w strukturach służb PRL, podjęta w celu realizacji partykularnych interesów PiS, będzie miała dalekosiężne, negatywne skutki w ciągu następnej dekady. Państwa, któremu się nie ufa, nie chroni się z narażeniem życia. Wszyscy chcielibyśmy aby nasi obywatele darzyli szacunkiem instytucje państwa i ich funkcjonariuszy. Takiego szacunku nie buduje się poprzez nachalną propagandę historyczną, tylko poprzez wieloletnie działania.

Funkcjonariusze, którzy przeszli pozytywnie weryfikację przystępowali do służb wolnej Polski na takich samych zasadach jak ci funkcjonariusze, którzy nie doświadczyli epizodu w służbach PRL. Wynikało to ze swoistej umowy, którą wówczas zawarli z państwem Polskim, a co następnie zostało wyraźnie potwierdzone przez Trybunał Konstytucyjny (K 6/09). Pamiętajmy, że funkcjonariusze ci podpisywali takie same „umowy”, podlegali tym samym przepisom w zakresie służby na rzecz wolnej Polski, tym samym regulacjom emerytalnym, brali także udział w najtrudniejszych akcjach operacyjnych, często narażając przy tym zdrowie i życie. Warto też zaznaczyć, że wykorzystując swoje doświadczenie, walnie przyczynili się do budowy stabilnych struktur bezpieczeństwa oraz struktur wywiadowczych i kontrwywiadowczych. Oczywiście, jak w każdym środowisku byli tam funkcjonariusze bardzo dobrzy i słabsi. Ale to normalne. Generalnie funkcjonariusze ci wstępowali do służb wolnej Polski na określonych zasadach, zaakceptowanych przez obie strony. Projektodawca powołując się w debacie publicznej na argumenty historyczne, w rzeczywistości o aspekcie historycznym zupełnie zapomina. Legislator tworzy skrajnie niesprawiedliwą regulację, ponieważ drakońsko karze za sam fakt pracy w służbach PRL, natomiast w żaden sposób nie uwzględnia faktu pracy na rzecz wolnej Polski. Feralny art. 15c ust. 3 sprawia, że nawet 1 dzień pracy w służbach PRL implikuje obniżenie emerytury do wysokości maksymalnie średniej emerytury wypłacanej przez ZUS. Co więcej, w zdecydowanie lepszej sytuacji mogą się teraz znaleźć funkcjonariusze, którzy nie przeszli pozytywnie weryfikacji. Oni pozakładali własne działalności gospodarcze lub rozpoczęli pracę w instytucjach cywilnych. Generalnie mieli pełną swobodę zawodową. Z drugiej strony zaś, pozytywnie zweryfikowani, chcąc służyć Rzeczpospolitej Polskiej godzili się na ograniczenia możliwości prowadzenia działalności gospodarczej, właśnie w zamian za między innymi - uzyskanie w przyszłości wyższych świadczeń emerytalnych. Warto dodać, że ta ekspektatywa świadczeń emerytalnych jest także swoistym bezpiecznikiem przed pokusami korupcyjnymi lub innymi formami naruszania prawa. Fakt, że negatywnie zweryfikowani mogą zaraz znaleźć się w lepszej sytuacji niż pozytywie zweryfikowani, jest absolutną aberracją.        
Warto pochylić się nad jeszcze jednym bardzo ważnym problemem. Jeśli ustawodawca zdecyduje się odebrać emerytury tym, którzy pracowali znakomitą większość życia w wolnej Polsce i mieli epizod w służbach PRL, to zostanie złamana pewna bariera. Istnieje ryzyko, że kolejnym krokiem będzie wówczas chęć odebrania emerytur tym funkcjonariuszom, którzy po raz pierwszy do służb wstąpili już w wolnej Polsce. Nie zdziwię się, jeśli PiS lub inna partia przywoła wtedy orzeczenie Trybunału – K 6/09, i powie – „przecież sami podkreślaliście, że funkcjonariusze organów bezpieczeństwa Polski Ludowej, którzy zostali zatrudnieni w nowo tworzonych służbach, mają równe prawa z powołanymi do tych służb po raz pierwszy od połowy 1990 r. Więc skoro mowa o równych prawach, to jeśli im emerytury zostały odebrane, to wam też odebrane być mogą.” Dlatego dzisiaj istota sporu dotyczy nie tylko pozytywnie zweryfikowanych, ale także wszystkich, którzy wstąpili do służb po 1990. 


I na koniec wypowiedź Ministra Zielińskiego z 2009 r.
"Dzisiaj chcę to bardzo wyraźnie podkreślić raz jeszcze. Policjanci, strażacy, funkcjonariusze Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu, Służby Więziennej, zawodowi żołnierze Wojska Polskiego muszą mieć gwarancję, że państwo, któremu służą, dotrzymuje zawartych z nimi umów, wypełnia gwarancje i obietnice deklarowane przy wstępowaniu do służby oraz zapewnia stabilne warunki tej trudnej pracy i należne świadczenia emerytalne po jej wypełnieniu. Wszelkie zmiany tych zasad mogą być dokonywane tylko w drodze umowy społecznej i muszą się wiązać z wyraźną podwyżką wynagrodzeń." (źródło - http://www.zbfsop.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=219:konferencja-klubu-parlamentarnego-pis-sala-kolumnowa-sejmu-rp-25-kwietnia-2009-r&catid=26:legislacja&Itemid=53)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz