Czy Polsce grozi rządowy WikiLeaks?
Jak
powszechnie wiadomo, WikiLeaks to witryna internetowa, która daje możliwość
anonimowej publikacji m.in. dokumentów rządowych, nierzadko tajnych, które
wskazują na nieprawidłowości w działaniach rządzących. Obsługujący tę witrynę gwarantują
autorom, że nie zostaną zidentyfikowani, ponieważ nikt nie jest w stanie dojść,
skąd pochodzą wpisy.
Można
powiedzieć, że w Polsce mamy ostatnio do czynienia ze specyficzną odmianą
WikiLeaks-u, bo oto rząd publikuje tajne materiały, a obywatele krytykują takie
działania w imię ochrony podstawowych interesów kraju.
Starając
się jednak zachować powagę, należy przeanalizować kazus, który ostatnio miał
miejsce w związku z upublicznieniem notatki MSZ, z dnia 4 marca 2008 r. pt.
„Tezy o polityce RP wobec Rosji i Ukrainy”. Notatka nosiła klauzulę
„zastrzeżone”. W oparciu o obecnie obowiązującą ustawę z dnia 5 sierpnia 2010 r.
o ochronie informacji niejawnych (zwanej dalej oin), informacjom niejawnym
nadaje się klauzulę „zastrzeżone”, jeżeli nie nadano im wyższej klauzuli
tajności (ściśle tajne, tajne lub poufne), a ich nieuprawnione ujawnienie może
mieć szkodliwy wpływ na wykonywanie przez organy władzy publicznej lub inne
jednostki organizacyjne zadań w zakresie obrony narodowej, polityki zagranicznej, bezpieczeństwa publicznego,
przestrzegania praw i wolności obywateli, wymiaru sprawiedliwości albo
interesów ekonomicznych Rzeczpospolitej Polskiej. Informacje niejawne podlegają
na gruncie tej ustawy w zasadzie bezterminowej ochronie. Zgodnie z art. 6
ustawy o oin istnieje jednak możliwość zniesienia klauzuli tajności. Zniesienie lub zmiana klauzuli tajności jest
możliwa wyłącznie po wyrażeniu pisemnej zgody przez osobę nadającą klauzulę,
albo jej przełożonego w przypadku
ustania lub zmiany ustawowych przesłanek ochrony.
Szczegółowo
procedurę znoszenia klauzuli określa rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 22 grudnia 2011 r. w
sprawie sposobu oznaczania materiałów i umieszczania na nich klauzul tajności.
Niestety
w przypadku notatki MSZ z dnia 4 marca 2008 r. mamy do czynienia z dokumentem, który powstał, pod rygorem
wcześniej obowiązującej ustawy z dnia 22
stycznia 1999 r. o ochronie informacji niejawnych (tj. przed wejściem w życie
ustawy z dnia 5 sierpnia 2010 r.).
Zgodnie z ówczesną nomenklaturą dokument opatrywało się klauzulą „zastrzeżone”,
gdy jego nieuprawnione ujawnienie mogłoby spowodować szkodę dla prawnie
chronionych interesów obywateli albo jednostki organizacyjnej. Dokument
zastrzeżony był chroniony zaledwie przez
2 lata. Osobiście uważam, że autor notatki z dnia 04.03. 2008 r. zaniżył jej
klauzulę niejawności. Warto zwrócić uwagę, że
treść notatki dotyczyła istotnych rozważań dotyczących kierunków polskiej
polityki zagranicznej oraz relacji na linii Polska – Rosja – Ukraina – NATO –
UE. Co więcej, obawiam się, że zaniżanie klauzul niejawności dokumentów mogło być częstą praktyką w MSZ. Nadawanie odpowiednich klauzul
tajności, które lepiej chroniłyby informacje wrażliwe, łączyło się z pewnym
wysiłkiem organizacyjnym oraz koniecznością spełnienia szeregu wymogów
formalnych. Próbując niejako usprawiedliwić fakt zaniżenia klauzuli notatki,
należy stwierdzić, że obieg informacji niejawnych w MSZ opierał się też na wzajemnym
zaufaniu podwładnych i przełożonych. Raczej nikomu dotychczas w MSZ nie
przychodziło do głowy, by upubliczniać informacje, nawet jawne, które mogłyby
spowodować szkody dla RP.
Po
wejściu w życie ustawy z dnia 5 sierpnia 2010 o oin pojawił się problem statusu dokumentów
oznaczonych klauzulą „zastrzeżone” nadaną pod rządami ustawy z 22 stycznia
1999 r. Aby nie wchodzić w bardzo szczegółowe rozważania teoretyczne,
odwołam się do stanowiska Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, dostępnego na jej
stronie internetowej. W ocenie ABW dokumenty z klauzulą „zastrzeżone”,
wytworzone pod rygorem ustawy z dnia 22 stycznia 1999 r., mogą posiadać
następujący status:
·
w przypadku, gdy ich okres ochrony
upłynął przed 2 stycznia 2014 r. i nie dokonano ich przeglądu – są z mocy
prawa jawne,
·
jeżeli wytwórca dokonał przeglądu i
poinformował o zniesieniu klauzuli tajności – są jawne,
· jeżeli wytwórca dokonał przeglądu i
poinformował w okresie ich ochrony, a przynajmniej w trakcie trwania przeglądu,
o utrzymaniu lub obniżeniu klauzuli tajności – podlegają ochronie,
· jeżeli wytwórca nie przekazał powyższych
informacji, a ich okres ochrony nie upłynął przed 2 stycznia 2014 r. (dotyczy
tylko informacji o klauzuli „poufne”) – podlegają ochronie.
Z
dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że okres ochrony dla notatki z
dnia 04.03 2008 r. upłynął przed wejściem w życie ustawy z dnia 5 sierpnia 2010r.
i z mocy prawa stała się jawna.
Oczywiście
należałoby sprawdzić, czy nie dokonano w latach 2008–2010 przeglądu (w co wątpię)
i nie przedłużono terminu ochrony dokumentu.
Opisany przypadek każe przypuszczać, że w archiwach MSZ znajduje się dużo wrażliwych informacji wytworzonych przed dniem wejścia w
życie ustawy z dnia 5 sierpnia 2010 r. opatrzonych klauzulą „zastrzeżone”,
które obecnie (o ile nie dokonano przeglądu i nie przedłużono okresu ich
ochrony) są z mocy prawa jawne. Nietrudno sobie wyobrazić, z jakiego rodzaju
zagrożeniem, w tym wywiadowczym, możemy mieć do czynienia.
Niezależnie
od medialnego wizerunku minister Witold Waszczykowski jest osobą inteligentną i
musi mieć świadomość, że upublicznienie notatki z dnia 04.03. 2008 r. otwiera puszkę
Pandory (lub nawet „beczkę”, jak twierdzi prof. Z. Kubiak). O tym, że minister
W. Waszczykowski miał świadomość, jak groźny tworzy precedens, może świadczyć
fakt, iż stosunkowo długo zwlekał z upublicznieniem notatki oraz nadał mu
pozory formalnego zniesienia klauzuli. Tym bardziej negatywnie zaskakują
deklaracje o planowanych kolejnych publikacjach dokumentów MSZ.
Warto
w tym miejscu zastanowić się, jaki jest powód takiego działania. Zapewne za
jakiś czas poznamy więcej szczegółów, ale już teraz można wysnuć dwie podstawowe hipotezy:
- upublicznienie notatki ma służyć bieżącej wojnie politycznej z opozycją i wpisuje się w szerszy kontekst tzw. sprawy smoleńskiej,
- upublicznienie
notatki ma niejako usprawiedliwiać zwrot partii PiS w polityce wschodniej
(„oni, czyli PO, też tak robili”), szczególnie w obliczu deklaracji
prezydenta USA D. Trumpa dotyczących relacji z Rosją.
Niezależnie
od powyższego, czym innym jest jawność dokumentu w rozumieniu przepisów o
ochronie informacji niejawnych, a czym innym
upublicznianie dokumentu. Minister, który upublicznia informacje, co do których
musi mieć świadomość, że powinny być znane tylko ograniczonej liczbie osób, może
wyrządzić szkodzę interesom RP.
W
tym miejscu należy dla porządku przeanalizować art. 266 par. 2 in fine kodeksu karnego, który penalizuje ujawnianie osobom nieuprawnionym informacji
uzyskanych w związku z wykonywaniem czynności służbowych, a których ujawnienie może narazić na szkodę prawnie
chroniony interes. Interes Polski powinien być z cała pewnością chroniony przez
jej ministra spraw zagranicznych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz